top of page
Szukaj
  • Zdjęcie autoraKonrad Matysek

Patys Meble, manufaktura mebli ręcznie wykonanych - wprowadzenie.

Historia każdego z nas jest niesamowita, wyjątkowa i na pewno jedyna. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć co spotka nas jutro, ani co doświadczymy za kilka lat. Stawiamy sobie cele i staramy się je realizować najlepiej jak potrafimy. Oczywiście po drodze stają przed nami przeszkody, jednak bardzo łatwo... lub bardzo trudno je omijamy. Wszystko zależy od naszej determinacji i zaangażowania. Musimy podejmować różne decyzje, które rzutują na późniejsze wydarzenia, a powrotu nie ma. To tak jakby grać w grę komputerową pt. życie w której nie ma zapisów, dodatkowych żyć, powtórek... A wszystko to ujawnia się jeszcze mocniej gdy otworzymy własną działalność i spróbujemy sami osiągnąć więcej niż daje nam nasz pracodawca. Wtedy to dopiero hardcorowa gra komputerowa...



Blog z założenia miał być wyłącznie o obróbce drewna, jednak z biegiem czasu i upływem gry wszystko zaczęło powoli się zmieniać. Na początku z pełną fascynacją, zupełnie zaślepieni prawdziwymi celami poświęcamy się swoim pomysłom, marzeniom i celom - bez końca. Później gdy pył tej burzy opada, chęci ulatniają się. I w zasadzie podobnie było z tym blogiem. Na początku co niedziela, skrupulatnie pojawiały się wpisy. Ale szybko zaczęło mnie to nudzić i zabierało ogrom czasu w każdą niedzielę. Mimo to zmuszałem się do dalszej pracy nad blogiem, jednak czy to był mój cel?


Niewiele można było też zdziałać słowem pisanym, niewiele można przekazać treści i trudno jest zobrazować naszą opowieść. Nie jestem poetą ani pisarzem, tylko stolarzem. Postanowiłem więc uruchomić videobloga na YT. Nakręciłem dwa czy trzy odcinki i spodobało mi się to niezmiernie. Ale to również zabiera wiele czasu i warunki w warsztacie są niezbyt korzystne dla filmów. Nie jestem przecież aktorem, nie zarabiam na blogowaniu. Co więc dalej zrobić aby w jakiś sposób funkcjonować w tej społeczności?


Wyluzować i robić to z czystej przyjemności, nie zważając na warunki, opinię i ilość odbiorców.


Ale... W momencie kiedy nasze cele i aktualne wydarzenia przykryły całą swą wielkością prawdziwe marzenia, nie da się wyluzować i wykonać coś z czystej przyjemności. Poczułem się biznesmenem, a przecież jestem stolarzem i zamiast cieszyć się z służenia swoim odbiorcom, zabrałem sobie tą frajdę na rzecz stresu, pośpiechu i nieprzespanych nocy. Bo sam chciałem wykonać wszystko, zarobić dużo, zainwestować i stworzyć coś wielkiego...


Ahhh... Niemądry jest człowiek dotąd dokąd sam się nie sparzy. I choć sam mówiłem, że najlepiej byłoby uczyć się na cudzych błędach, to prawda jest taka, że nieświadomie wpadamy w te same pułapki co nasi mentorzy. Musimy przeżyć porażkę, aby zrozumieć dobitny jej sens. Bez dotknięcia tego wewnętrznego bólu, nie ruszymy dalej. I choć moje błędy nie były spektakularne, to pokazały mi, że ten blog powinien być zupełnie inny.

Zróbmy więc blog lifestylowy, oczywiście piszmy o meblach, ich wykończeniu, ale też o wolnych chwilach wśród natury, drzew i zwierząt. Bo przecież taki był mój cel - być wolnym.


Cała ta przygoda stolarska miała dać mi wolność. Z jednej strony niezależność finansową, z drugiej, zupełnie istotnej - wolność, której nie potrafię opisać słowami. To tak jakby stać się ptakiem na niebie, może lecieć gdzie zechce, i zrobić co zechce. Pomyślmy sami... Przecież jako dzieci rodzimy się zupełnie wolni, bez skaz, bez nawyków, bez kłamstw, oszczerstw, grzechu... To dopiero późniejszy świat dokłada nam na barki doświadczenia, które kształtują naszą osobowość, tą dobrą lub złą. Mimo wszystko stajemy się niewolnikami, a władają nami wydarzenia, okoliczności, społeczeństwo, rządy. Jak się od tego uwolnić, jak znów poczuć tą reklamową "dziecięcą radość"? Okazuje się, że nie jest to aż tak trudne. Wystarczy uniezależnić się finansowo, a więc pracować samemu dla siebie i wykonywać pracę, która jest twoim powołaniem. Tylko tyle i aż tyle...


Ja od zawsze chciałem tworzyć coś dla społeczeństwa, zawsze chciałem "być kimś" na swojej wsi, mieć zawód, być poważanym, stworzyć swoją markę i "nie być jak inni". Próbowałem to ugryźć na wiele sposobów. Najwięcej czasu zajęło mi dojście do momentu, kiedy wykonałem prawo jazdy na popularne tiry, bo na celu miałem otworzenie swojej firmy transportowej. Jednak BARDZO szybko zrozumiałem, że nie da mi to wolności, a podróżowanie samemu nie jest dobre. Nawet otwierając firmę, byłoby to gwoździem do trumny dla mojego charakteru. Pojawiła się więc marka Matysek meble, a aktualnie w pełni zaangażowany otwieram Patys Meble Manufaktura mebli ręcznie wykonanych.


Ale zaraz zaraz... Jak do tego doszło?


Chciałbym więc właśnie tym wpisem, otworzyć ten nowy rozdział i wprowadzić na rynek produkty sygnowane swoją marką, produkty moje dla odbiorców. Pozwolę sobie jednak wprowadzić Cię w pewną opowieść, która z perspektywy czasu kreuje się na niezłą biografię... Kto wie, może za jakiś czas będzie o czym pisać?


Pewnego niedzielnego popołudnia, siedząc u swoich rodziców, stwierdziłem: będziemy wykonywać różne drobne przedmioty i sprzedawać na allegro, lampki nocne, taboreciki itp... Boże jaki ja byłem głupi... Nie znając się zupełnie na stolarce, następnego dnia wszedłem do warsztatu i wykonaliśmy pierwszą lampkę z żarówką Edisona, z kawałka dębu, który zaolejowaliśmy czarnym olejem... Noo nawet niezła wyszła. Tylko jak ja chciałem zarobić na lampkach po kilkadziesiąt złotych... Warsztat stał opuszczony przez wiele lat po moim dziadku, który był stolarzem w latach 60-90. Jak można się więc spodziewać, narzędzia i maszyny były sprzed epoki, jednak wszystko działało. No cóż, wykonałem dla siebie jakieś taborety, dla znajomego, jakaś doniczka i wiele innych drobnych amatorskich rzeczy.

Byłem tak zaangażowany, że pewnego dnia wydrukowałem katalog z moimi pracami i rozdałem w kilka miejsc... Gdybyście to widzieli... Ale wtedy to było mega poważne...

Wiedziałem jednak od pierwszego dnia, że narzędzia pokornie słuchają się mych dłoni. Dłuto, choć stare i kiepskiej jakości, prowadziło się zgodnie z moimi zaleceniami. I to był znak, że może gdzieś głęboko w genach jest jakaś cząstka umiejętności po moich przodkach? A w momencie, gdy dłuto znalazło się dosłownie w mojej dłoni, wbite niemal po koniec ostrza, zrozumiałem, że nie można mieć jabłka i zjeść jabłka... Trzeba zacząć inwestować w narzędzia :)


Postanowiłem więc zainwestować, zakupiłem wiele narzędzi i zdecydowałem wykonać kurs stolarski, teoretyczny online. Cieszę się, że podjąłem taką decyzję, ponieważ dziś, dzięki temu dokumentowi będę mógł przystąpić do egzaminu na czeladnika, ale sam kurs to był nico głupi pomysł. Dowiedziałem się całkiem sporo, choćby taką oczywistość, że drewno "pracuje"... Ale nie zaspokoiło to mojej ciekawości i zacząłem chłonąć wiedzę z książek wypożyczanych w bibliotece. Dosłownie chłonąłem te książki, a gdy nie było już nic ciekawego, uruchomiłem YT i pochłaniałem godziny materiałów z tej świetnej platformy. Dało mi to ogrom wiedzy, choć nie uratowało przed głupimi błędami.


Wykonywałem różne przedmioty i ze wszystkich jestem dumny. Na początku nikogo nie chciałem zrazić ceną i robiłem wręcz za koszt materiałów, łóżka i inne meble. To było o tyle dobre, że pierwsi klienci otrzymywali produkty tanio a ja uczyłem się rzemiosła. Nie dostałem informacji, aby coś się rozpadło, a wręcz same pochwały dlatego jestem dumny z tych przedmiotów. I choć dla takiej osobowości jak ja, nigdy nic nie jest idealne i zawsze można wykonać coś lepiej, to jestem pewny, że na każdym etapie wkładałem w pracę całego siebie i swoje umiejętności.


Poczułem się jednak nieco zbyt pewny i bardzo szybko dostałem po głowie wykonując stolik, gdzie przymknąłem oko na pewnego rodzaju niedoróbki lakiernicze. Za co bardzo przepraszam. Nieco później gdy się pozbierałem, otworzyłem działalność i w pierwszej kolejności poczułem się znów zbyt pewnie. Przecież mam firmę... Za dużo, oj za dużo na głowie i pojawiły się zawalone terminy...


A przecież nie dało mi to nic; ani wolności, ani pieniędzy. Każdy najmniejszy grosz zainwestowałem w warsztat, a sam zatraciłem tą przyjemność z pracy. Stop...


Każda marka bez swoich celów, misji i wartości upadnie. Przypomniałem sobie te słowa mojego mentora i od razu spojrzałem na swoją stronę, swoje obietnice i swoje marzenia spisane gdzieś na kartce. Okazało się, że część już spełniłem, a dużo celów zrealizowałem. Mam przecież firmę, mam warsztat coraz lepiej wyposażony, umiejętności i doświadczenie. Tyle tylko, że nieco zboczyłem z kursu.


Pewnego dnia wracając do domu wpadłem na świetny pomysł, z którym utożsamiłem się w całości. Jak to opłaca się czasami myśleć... Zawsze kombinując nad jakąś nazwą firmy, miałem problem, więc stworzyłem Stolarstwo Tradycyjne Matysek Konrad. Ale ciężko budować na tym markę, no chyba, że na własnym nazwisku. Ale to nie to co chciałem osiągnąć. Moja narzeczona ma z kolei talent do wymyślania nazw własnych i pewnych neologizmów. Zawsze coś po swojemu przekształca i mamy z tego niezły ubaw. I tak odkąd ją znam, gdy się przekomarzamy mówi do mnie Patysek. Skąd się to wzięło? Haha nie wiem, ale pewnie od nazwiska Matysek.


I tak wracając do domu, mówię:

-To jest TO! Od teraz tworzymy własną markę Patys Meble, swoje produkty, swój sklep... Ale stolarnia zostaje, a więc działamy ze swoim ale robimy też indywidualne zlecenia, bo to one są dla nas źródłem inspiracji i pozwalają odkrywać nowe pomysły w meblarstwie.


I choć sama nazwa może być nieco groteskowa, to na pewno jest prosta, zapada w pamięć i utożsamiam się z nią. A to przecież jest klucz do sukcesu. A skoro wykonuję często meble dziecięce, to kolekcje tą nazwiemy Bezpieczne Patyski :)

I tak stworzyła się nazwa marki, którą będziesz już niedługo doświadczał. Za chwilę odmiana strony internetowej i sklep online, z naszymi indywidualnymi produktami.


A cała ta zabawa, niech znów będzie zabawą. Tworzymy meble, cieszymy się, jesteśmy wolni. Blog niech stanie się lifestylowy, a videoblog na YT niech się odrodzi i pokaże wam nieco więcej praktyki. Tego życzę więc sobie i Wam, a na sam koniec chciałbym serdecznie podziękować wszystkim swoim klientom, dzięki którym mogę tworzyć swoją historię :)


Do usłyszenia Konrad M.

67 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page